wtorek, 10 września 2013

3. Co w pudełku?

W pudełkach ubrania.
Wypakowujemy ciuchy z kartonów, uprzednio licząc, czy wszystko się zgadza. Na wieszaki wywieszamy zwykle po 10 sztuk, ale można mniej, minimum 6. Resztę wrzucamy na nadwyżki. Później segregujemy i wrzucamy na magazyn.
Poukładane modelami, kolorami, rozmiarami.

Ale to, jak powiesimy te szmaty i czy cokolwiek będzie się zgadzało na magazynie jest totalnie NIEWAŻNE. Dlaczego?

Ponieważ oczekujemy na przyjazd dekoratorek. Te panie będą nam mówić co i jak mamy wykładać na półki. Zero inwencji twórczej, jebać moją kreatywność, którą wpisałam sobie w CV.

"Widzisz to zdjęcie, dziecko? To ma być poukładane w ten sposób - tu po dwie sztuki, tam po 3. Użyj deski - na otwarcie można zaszaleć". Kiedyś myślałam, że ludzie w sklepach składają ciuszki od linijki. Dziś wiem, że to zasługa deski. D służy do składania ciuchów w idealny kancik więc składam, przekładam, sprzątam. Mam czas.

W międzyczasie jedziemy wyrzucić śmieci. Teraz te setki kartonów trzeba zwieźć 3 poziomy w dół. Dziś winda działa, ale wciąż jest tylko jedna. A my mamy jeden wózek. Pytamy robotników, czy pożyczą nam kontener. Są mili, pożyczają - myślimy, że kontener wykona zadanie za nas i jeden kurs wystarczy. Nic bardziej mylnego. Jeździmy z nim 3 razy. Wózkiem byłoby 30. Czekamy na windę. Palimy faje. Jesteśmy brudne, gadamy z innymi robotnikami. Zajęło nam to 2 godziny. Tyle wynosiłyśmy śmieci.

Pod koniec dnia sprawdzam ścianę, ale mam totalni wyjebane. Wzory i kolory tańczą mi przed oczami piruety. Jeansy są takie same, różni je tylko kod. Wyjebane - wieszam pierwsze lepsze. Krótkie spodenki? Dołóż. Kto kupi szorty we wrześniu?! 

Otwieramy za tydzień. 

A, pamiętacie ten tir pudełek? Dziś przyszła dostawa. 
I ciągle mamy mało ciuchów. Kto to kupi?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz